Forum MyCorinthian


 Statystyki  FAQ  Regulamin  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zarejestruj się  Zaloguj się  Album


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Maciex1995
28-02-2012, 19:28
Kibic to ma ciężkie życie...
Autor Wiadomość
Maciex1995 
Legenda MyCorinthian
Ojciec dyktator


Ulubiona drużyna: Górnik Zabrze / Liverpool FC
Zbierasz od: Czerwiec 2006
Wiek: 28
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 6465
Skąd: Zabrze
Wysłany: 10-08-2009, 17:03   Kibic to ma ciężkie życie...

Ciężkie życie mają futbolowi kibice. I nie chodzi mi tutaj o tych kibiców oglądających mecze w Canal+ albo Polsacie. Tacy to mają fajnie – na meczu swojej drużyny denerwują się raz na kilka tygodni. Do tego piwo w sporych ilościach leży na wyciągnięcie ręki, a w przerwie można wyskoczyć do osiedlowego sklepiku po kolejne dwie wielkie paczki chipsów, paluszków, orzeszków czy czegokolwiek innego, co uprzyjemnia oglądanie meczu. Chodzi mi o tych, którzy regularnie, co 2 tygodnie stawiają się na stadionie swojej drużyny, a w międzyczasie zdarza im się zaliczać jakieś wyjazdy, nie tylko na te największe widowiska z udziałem ich ulubieńców, ale również na zadupia w rodzaju Wronek, Grodziska, Wodzisławia albo Polkowic. Poza tym bohaterowie tego wpisu zazwyczaj nie żałują gardeł przez ponad 90 minut, czasem nawet własnych pięści, twarzy i sprzętów dookoła nich (tzn. tych osób), jak bannery i bandy reklamowe, barierki, kawałki płotów i ogrodzeń, krzesełka, ławki. Tu trzeba umieć improwizować, bo walczą tym, co mają na wyciągnięcie ręki i nie zostało zarekwirowane przy wejściu. Czyli najczęściej elementy stadionu, a jeżeli starcie ma miejsce poza stadionem, to elementy innych miejsc.

Po tym, co na razie przeczytaliście, możecie wyłączyć bloga, jeżeli „nie zamierzacie czytać takich propagandowych bzdur” albo wydaje wam się, że bronię stadionowych awantur. Jeżeli wam tak bardzo się nie podoba, to spokojnie możecie wejść teraz na stronę Onetu, Wyborczej albo Faktu. I znowu wyczytywać, że funkcjonariusze policji złapali 1948 chuliganów biorących udział w zamieszkach, podczas których walczyły dwie ekipy po pięćset osób oraz pan Zdzichu(53), który wypił o pół puszki za dużo i nie wiedział, co robi, a w awanturze brał udział przypadkiem. Tym, którzy lubią czytać te wypociny w tabloidach, już dziękuję. A teraz możecie wyjść z bloga. Tylko nie trzaskać drzwiami!

Wyobraźcie sobie kibica Górnika Zabrze mieszkającego w Rudzie Śląskiej. Celowo wybrałem taki przykład, bo w tym sezonie kibice Górnika byli bez przerwy nazywani w mediach chuliganami, pseudokibicami, bandytami, a nawet terrorystami, poza tym drużyna przez całą jesień grała beznadziejnie, a kibice się od niej nie odwrócili, wiosną było lepiej, ale drużyna nadal nie olśniewała, a każdy kolejny mecz u siebie rozgrywała przy komplecie, a czasem i nadkomplecie publiczności. Torcida Ruda Śląska to spory fanklub, więc nie jest to też przykład z kosmosu. Bardzo popularna w tamtych rejonach zabawa to zabawa w tzw. wpierdol. Na czym ona polega? Kilku ludzi w podobnych szalach i bluzach szuka ofiary. Gdy poszukiwania zakończą się sukcesem, podchodzą do ofiary, po czym zadają jej kilka pytań. Najczęściej brzmią one: „Za kim jesteś?”, „Górnik czy Ruch?”, „Chcesz w ryja?” lub „Masz przy sobie 20 zł?”. Jeżeli któraś z odpowiedzi im się nie spodoba, ofiara wygrywa główną nagrodę, którą jest tytułowy wpierdol. Kibic Górnika, którego mieliście sobie wyobrazić na początku tego akapitu, jest dość często narażony na to, że będzie ofiarą w tejże zabawie. Ponieważ Górnik i Ruch darzą się wielką dawką nienawiści, a w tamtych rejonach ich kibice mieszkają w podobnej ilości, często odpowiedź na pierwsze z 2 podanych pytań jest nie taka, jak być powinna. Jeżeli ktoś nie lubi wygrywać w tej zabawie głównej nagrody, to musi się nauczyć jakoś radzić sobie z miłośnikami zabawy we wpierdol albo odpowiadać na tyle dyplomatycznie, żeby nie uszczęśliwić napastników złą odpowiedzią. To jest jakiś fenomen, bo napastnicy zazwyczaj bardziej cieszą się, gdy upatrzona ofiara odpowie na pytanie nie tak, jak odpowiedzieliby oni.

Kibic musi więc uważać, żeby nikt nie bawił się z nim we wpierdol, ale nie jest to jego jedynym zmartwieniem. Jeżeli już puszczą mu nerwy i zdecyduje się wtargnąć na bieżnię lub murawę(często nie robi tego sam), postanowi rzucić czymś w tym kierunku lub w stronę policjantów albo gości(jeżeli jest to wyjazd, to gospodarzy, ale coś takiego rzadziej zdarza się na wyjazdach, zaraz napiszę, dlaczego) albo będzie wdawał się w awantury na sektorze, to jest stale monitorowany, a fotoreporterzy stale robią mu zdjęcia, nierzadko są one później publikowane w prasie i internecie bez wiedzy i zgody fotografowanego. Ale zdjęcia robione przez media to jeszcze nic. Śląska policja jakiś czas temu opublikowała zdjęcia niektórych z tych, którym właśnie puszczały nerwy, wielu z nich ujrzało siebie w okolicach ogrodzenia, ale ci, którzy aktywnie działali w dalszych strefach, nie doczekali się swojej fotki na oficjalnych stronach policji. Poza tym nie ocenzurowano twarzy – żadnego rozmazywania twarzy czy zasłaniania oczy czarnym prostokątem. To jakaś patologia – twarze i nazwiska włamywaczy, morderców, pedofilów, gwałcicieli i wielu innej maści przestępców muszą zostać ocenzurowane, ale jeżeli ktoś chce, to może sobie popatrzeć, jak wyglądają niektórzy kibice, którzy postanowili pobiegać na stadionowej bieżni.

Niedługo wejdzie w życie nowa ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych. Zgrabnie ujęli to fani krakowskiej Wisły: „Lepiej kraść, niż robić oprawy, sąd będzie bardziej łaskawy”. Dlaczego kibic, który wniesie na stadion jedną racę, zostanie ukarany surowiej, niż złodziej recydywista?

Kolejna sprawa to remonty i „remonty” na stadionach. Wspomniany wcześniej kibic Górnika miał wiosną 13 meczów swojej drużyny. 6 z nich odbyło się przy Roosevelta. Pozostaje 7 wyjazdów. A ile z nich można było obejrzeć? Trzy. Ruch, Śląsk i Cracovia. A co z resztą? Piast ma sektor gości na 250-300 osób i w takim stanie, że emeryci z ulicy Miodowej nie dopuścili do przyjazdu kibiców gości na stadion w Gliwicach wiosną. Legia ma teraz tylko jedną trybunę i jest to trybuna główna, więc jest rozgrzeszona. Ale ŁKS i Wisła Kraków prowadziły fikcyjne remonty w sektorach gości, przez co mecz mogli obejrzeć tylko kibice gospodarzy. Pozostałym zostało oglądanie meczu w internecie. To nie jest normalne, żeby klub pozorował remont stadionu i nie wpuszczał przyjezdnych na mecze albo nawet nie miał odpowiednich sektorów, w których można byłoby ich przyjąć!

A teraz dwa słowa o tych wyjazdach, które się odbyły. Na pierwszy ogień poszły Wielkie Derby Śląska. Niewiele brakowało, a kibice Górnika dostaliby tylko 2050 biletów albo 7500 biletów w cenie 35 zł(takie same miejsca w sektorach Ruchu można było zająć za 15 złotych). Ostatecznie kluby wynegocjowały porozumienie, ale nie było to łatwe. Na stadionie stawiło się 7,5 tys. kibiców Górnika w sektorach dla nich przygotowanych, wiadomo też, że byli tacy, którzy zasiedli w sektorach rywali, ale ciężko jest powiedzieć, ilu ich było. W przerwie meczu Niebiescy walczyli z ochroną i policją, a policjanci stojący przy sektorach Górnika starali się nie wypuszczać zabrzan z sektorów przy pomocy pałek i gazu. Udało im się – Trójkolorowi pozostali w miejscu dla nich przeznaczonym. Drugi wyjazd to podróż do Wrocławia. Tutaj nie było awantur o bilety I większych starć z policją i miejscowymi. Problemem okazała się jednak podróż na Dolny Śląsk. W pociągu było wyjątkowo ciasno, gdyż udało się zagwarantować dwa razy mniej wagonów, niż było planowane. Ostatecznie jakoś udało się dojechać i zaprezentować naprawdę solidny doping. Trzecim wyjazdem w rundzie była Cracovia i tutaj długo wydawało się, że rundę Torcida zakończy tylko dwoma wyjazdami. Na szczęście okazało się inaczej i Górnica do Krakowa pojechali. I tu nie obyło się jednak bez problemów. Każdy, kto chciał wejść na stadion(oczywiście chodzi mi tu tylko o kibiców spod znaku Torcidy), musiał figurować na imiennej liście. Ciekawe, że byli tacy, którzy za pierwszym podejściem nie znajdowali się na tej liście, ale kilkanaście minut później, próbując ponownie wejść, już na niej byli i normalnie mogli wejść do klatki. Niestety, część osób musiała przechodzić nielegalnie pod barierką albo oglądać mecz zza klatki. Poza tym policjanci użyli ponownie gazu łzawiącego, choć nie było tego dnia jakiejś awantury.

Przytoczony już przeze mnie kibic Górnika Zabrze ma dodatkowy, wręcz gigantyczny kłopot, jakim są wyniki drużyny. Klub w zeszłym sezonie przegrywał mecz za meczem i skończył sezon na ostatnim miejscu. Nieznacznie lepiej było w poprzednich latach, bo Trójkolorowi zazwyczaj plasowali się w dolnych partiach tabeli, wyjątkiem był sezon 07/08, kiedy udało im się wywalczyć pierwszą połowę tabeli. Mimo katastrofalnej gry zawodników, Górnik na każdym meczu gromadził wielotysięczne tłumy na trybunach. Ostatni mecz, z Polonią Warszawa , obejrzało około 22 tysięcy osób! Ciężko było znaleźć wówczas miejsce stojące na trybunach, a policja była zmuszona zmniejszyć bufory i ulokować gości na jednym, a nie na dwóch sektorach. Ostatecznie kibice Górnika zajęli o 2 sektory więcej, niż zwykle. Z jednej strony niemal nie było strefy buforowej, z drugiej strony strefę buforową zrobiono z jednego z dwóch sektorów gości. Aż dziwne, że nie doszło nawet do próby starcia się ani obrzucania czymkolwiek. Mimo to, decyzja o zmniejszonych buforach była chyba dobrą decyzją. Pamiętacie tragedię Hillsbrough? Tutaj nie była wprawdzie tak wysokiego płotu, ale ścisk był ogromny, a gdyby nie te dodatkowe 2 sektory, byłoby jeszcze gorzej. A ogrodzenie dzielące młyn i bieżnię też nie jest takie małe i nie da się go w jednej chwili przeskoczyć, co jednak nie przeszkodziło mieszkańcom Zabrza i okolic w bieganiu po bieżni i murawie, zniszczeniu band reklamowych, ataku na szatnie oraz słynnym już odbieraniu koszulek zawodnikom.

Powoli trzeba zbliżać się do końca felietonu, bo i tak napisałem już więcej, niż planowałem i ten artykuł wprawdzie jest już dość długi, ale jest dla was rozgrzewką przed kolejnym, znacznie dłuższym od tego, o dość podobnej tematyce. Zastanawia mnie, czemu media tak przejmują się kibicami piłkarskimi. Na świecie dzieje się tyle różnych rzeczy, a oni w kółko o tym. Pogardliwie wypowiadają się o kibicach, piętnują każde zajście z ich udziałem, ale nie zauważają tego, co dobre i dzieje się dzięki kibicom czy wokół nich. Nawet najmniejsze zamieszanie spowodowane działalnością futbolowych fanatyków jest traktowane jako akt bandytyzmu i wiecznie potępiane. Tymczasem żurnaliści rzadko zauważają świetne oprawy, głośny doping i atmosferę na naszych stadionach. Wzorem są kibice angielscy i hiszpańscy. Na wyspach brytyjskich pozbyto się kibiców ze stadionów, na trybuny zaproszono za to osoby o śladowym zainteresowaniu futbolem, za to z portfelami grubszymi od gwiazd sumo czy zapasów. Pozbyto się atmosfery, dopingu, flag na kijach i płotach, fanatyzmu, postawiono na ekonomię, czyli na niesamowicie drogie bilety oraz zapraszanie na mecze klasy średniej, która nie przeklina, na stadionie nie pali, nie krzyczy i siedzi na tyłku, leniwie wcinając kolejną kiełbaskę oraz napełnia kasy klubu, kupując klubowe pamiątki, które tak naprawdę nie są takiej osobie potrzebne, nawet szalik czy koszulkę klubu założy góra 5 razy, więcej nie. Ci, którzy stali, krzyczeli, śpiewali, na każdym meczu stawiali się w szalikach, czapkach, nierzadko koszulkach klubu, zostali wyparci. Bo nie każdego z nich stać teraz, by 19 razy w roku zapłacić kilkadziesiąt funtów, by obejrzeć ich ulubieńców w starciu z Hull, Newcastle, West Bromwich czy Boltonem, a do tego wydawać kolejne pieniądze na bilety w meczach pucharowych. Hiszpanie za bilety również płacą bardzo wysokie ceny, a siedząc na Camp Nou niby można poczuć “tę cudowną atmosferę”, ale oprawa na początku każdego meczu(nie wiem, czy to kartoniada, czy co innego, wiem tylko, że układają jakieś pasy w barwach Barcy, a czasem jakiś napis) jest sponsorowana, a nie stworzona dzięki pieniądzom zebranym przez kibiców, jak to jest zazwyczaj w naszym kraju. A leniwe pomruki tamtejszych kibiców to też nie to samo, co nasz doping. Gdyby posadzić na którymś ze stadionów hiszpańskich albo angielskich jakąś polską ekipę, głośność dopingu rozerwałaby ten stadion na strzępy. Na zachodzie głośność dopingu uzyskują bowiem nie przez dużą ilość gardeł zdzieranych przy każdej pieśni i przy każdym okrzyku, a przez świetną akustykę stadionu. Gdyby na takim stadionie posadzić np. kibiców Górnika, którzy dopingują na fatalnym pod względem akustyki stadionem, to The Kop jest przy tym niczym, kibice takich drużyn jak Manchester United, Real Madryt , FC Barcelona , AC Milan czy Juventus też nie mają wiele do powiedzenia, pomimo liczebnej przewagi. W Europie obok Polaków wyróżniają się kibice z Bałkanów, Grecji, Turcji, ewentualnie Niemcy i Holendrzy, a jeżeli Rosję zaliczymy do krajów europejskich, to i Rosjanie nie są w tyle. Brakuje nam stadionów o odpowiedniej akustyce, które pozwalałyby na jeszcze głośniejszy doping. Szkoda, że media mimo to widzą tylko ciemną stronę medalu i za wzór stawiają kibiców siatkówki albo Małysza...

Autor: Ja
_________________________________________________________________________


Tekst pisałem na bloga, w niektórych miejscach to widać, ale myślę, że mimo to tekst jest jako tako strawny.
_________________

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme blueBall created by Marczak

| | Darmowe fora | Reklama

ZOBACZ TEŻ: