Forum MyCorinthian


 Statystyki  FAQ  Regulamin  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zarejestruj się  Zaloguj się  Album


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Maciex1995
28-02-2012, 19:28
Historia pewnej bojówki
Autor Wiadomość
Maciex1995 
Legenda MyCorinthian
Ojciec dyktator


Ulubiona drużyna: Górnik Zabrze / Liverpool FC
Zbierasz od: Czerwiec 2006
Wiek: 28
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 6465
Skąd: Zabrze
  Wysłany: 26-06-2009, 17:59   Historia pewnej bojówki

Był rok 1997. W jednym z zabrzańskich barów grupa przyjaciół spotkała się przy piwie. Tak, jak zwykle. Piątek, godzina 17. Była to niewielka, kilkuosobowa grupa, ale robili, co mogli, by wszyscy kibice Górnika byli traktowani na równi z najsilniejszymi ekipami w Polsce. Niestety, ich starania były częściowo niwelowane przez innych fanatyków zabrzańskiego klubu. A raczej przez ich bezmyślność. Pierwszy z brzegu przykład - wyjazdy na mecze jednym autem, samemu, a nie w grupie. Fani innych drużyn wykorzystają taką okazję. Taki osobnik traci barwy i dostaje darmowy masaż twarzy. A takich przypadków było mnóstwo.
Podczas tych piątkowych spotkań grupa ośmiu ludzi omawiała plan działań. Jak od podstaw zbudować solidną markę kibicowską. Co robić, by inni weszli w ten projekt. Nie tylko przy tym jednym spotkaniu wyjaśniano wiele aspektów. Takich spotkań musiało być sporo, by plan był odpowiednio dopracowany. Postanowiono kibiców "edukować" poprzez wydawanie zinów. M. i T. wydawali zina "Ultras Górnik", w tym samym czasie ukazywał się też "Ultra" o tej samej tematyce. Niektórzy kolekcjonerzy do dziś mają te gazetki w domach. Niestety, nie do wszystkich można w ten sposób trafić.
Był to czas, gdzie najwierniejsi z fanów otrzymywali liczne prezenty w postaci wyroków, kolegium czy chociażby mandatów. W latach 90' stadionowe chuligaństwo w Anglii, czyli tam, gdzie powstało, zanikło lub odgrywało już marginalną rolę, ale na wschodzie Europy trwało. Nie ominęło również Polski, choć u nas nie było tak popularne. Milicjanci chcieli je wyrzucić ze stadionów prostą metodą. Pała, armatka, gaz... Czego więcej potrzebowali? Niczego. To im wystarczało do działań. Mieli jednak takiego "pecha", że grupy kibiców nie dawały się zbyt łatwo pokonać i regularnie dochodziło do starć między kibicami i milicją. Jedni zaczynali, drudzy nie zostawali dłużni i na odwrót. Rzadko zdarzało się, że frekwencja na meczach ligowych była taka, jak dziś, ale ci nieliczni, którzy byli na stadionach nie zamierzali się poddawać i każdą prowokację - czy to ze strony przyjezdnych(albo gospodarzy, zależnie od tego, kto prowokował, a kto był prowokowany), czy to ze strony policji - zamieniali w awantury.
Ta atmosfera utrzymywała się na stadionach dość długo. Na tyle długo, że dosięgnęła Turniej Halowy w Spodku rozgrywany w 1998 roku. Te wydarzenia są dziś wręcz legendą dla młodszych pokoleń kibiców. Tak naprawdę walczył wtedy każdy z każdym, jednocześnie. Te wydarzenia ich jednak nie podłamały. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej ich scementowały. I zachęciły do działań.
W przerwie zimowej sezonu 1998/1999 przy jednym z wielu spotkań w barze po raz pierwszy padła nazwa Torcida. Szybko została zaakceptowana przez całą grupę przyjaciół, którzy na trybunach przy Roosevelta odgrywali coraz większą rolę. Zaraz potem uszyto flagę "Torcida Górnik". To był znak, że nazwa Torcida została przyjęta na dobre. W lutym 1999, na meczu z ŁKS Łódź flaga została wywieszona po raz pierwszy, a niecały miesiąc później była przy ważnym wydarzeniu. Ta "pewna bojówka", o której czytacie, miała dość fatalnej gry kopaczy, którzy w 4 meczach tej rundy zdobyli ledwie jedną bramkę. Tą słabą postawę zawodników może i można byłoby przełknąć, gdyby nie ten mecz z wodzisławską Odrą, kiedy Górnik przy trzech tysiącach widzów nie tylko grał bardzo słabo. Mecz wyglądał na ewidentnie "puszczony" i goście po bramce Nosala wygrali 1:0. Zaraz po meczu na płycie boiska stawiło się wielu krewkich fanów spod znaku Torcidy, którzy chcieli przekazać piłkarzom, jak sobie cenią ich postawę wiosną. Wyrwano sporo ławek, zniszczono część band reklamowych. Całość wyglądała dość groźnie, ale nikomu nic się nie stało, a bywały już straszniejsze sceny na stadionach w Polsce.
Mijały lata. Fani przerodzili się w chuliganów. Teoria ewolucji wciąż postępuje, więc potem ochrzczono ich „pseudokibicami”. Pseudokibice i chuligani utrzymywali się dość długo, media długo zastanawiały się, które określenie jest trafniejsze. Potem przyszedł jednak sezon 2008/2009, który sprawił, że oba były już nieaktualne...
Jesień 2008. Mecz Górnik Zabrze – Piast Gliwice. Na stadionie tłok. Przed meczem na płotach stadionu oddzielających sektory spłonęło co najmniej kilka szali Piasta, a po nich duża flaga z napisem Piast Gliwice zdobyta w 2002 roku. Zarówno przed meczem, jak i w trakcie oraz po nim słychać było wzajemne pozdrowienia. Co kilka minut, a czasami po kilka minut bez przerwy. Po kilkunastu minutach gry sektor gości obrzucony został kurzymi jajkami. ”Ostrzał” trwał dobre 2-3 minuty. Ale to nie koniec. Około 40. minuty meczu grupa kilkunastu „chuliganów”/”pseudokibiców”(niepotrzebne skreślić) wybiegła z sektorów Górnika i niewiele brakowało, a gliwiczanie straciliby kolejną sporą flagę. Policjanci odgonili na kilka sekund zabrzan, ale po chwili w tym kierunku ruszył większy tłum – kilkunastoosobowa grupa przerodziła się po paru minutach w ponad stu ludzi awanturujących się z ochroną i milicją. Dopiero po 10 minutach na bieżni nie było kibiców. Ta sytuacja była świetną okazją do napisania całej masy artykułów w mediach. Gazety grzmiały, jacy to ci kibice Górnika są źli, okrutni, paskudni, agresywni i Bóg wie, jacy jeszcze. Dziennikarze Gazety Wyborczej opublikowali artykuł, w którym wśród wielu, wielu różnych rzeczy i głupstw można było przeczytać, że fani Piasta zostali obrzuceni kamieniami, a w ich sektorze wylądowały nawet petardy, które następnie wybuchły. By uniknąć powtórki z rozrywki, czyli obrzucania milicjantów kawałkami band reklamowych, na kolejnych kilku meczach pojawiły się elektroniczne bandy, na których reklamy stale się zmieniały.
Po tej sytuacji fani z Roosevelta stali się w niektórych artykułach, notach prasowych i felietonach bandytami. PZPN ukarał klub grzywną 50 tysięcy zł. Ponadto zamknięto sektory nr 8 i 9, czyli tak naprawdę blisko 50% młynu. Na następnym meczu w Zabrzu – ze Śląskiem Wrocław – kibice postanowili zaprotestować przeciw takiej sytuacji. Nie podobało im się postawienie płotu przed sektorem dziewiątym i tłumy milicjantów w sektorach buforowych pomimo tego, że na meczu nie tylko nie było jakichś zajść i potyczek – obyło się nawet bez pozdrowień obu grup kibiców.
Płot szybko został zdemontowany, tak jak chciała Torcida. Sektory 8 i 9 ponownie zostały zajęte przez słynnych w mediach „bandytów”. Do końca rundy było spokojnie, ale wiosna została rozpoczęta dość głośno. W przerwie meczu z Ruchem w Chorzowie Niebiescy wybiegli ze swoich sektorów i na bieżni walczyli z milicją. W tym samym czasie Górnicy zajmujący miejsca najbliżej płotu byli przytrzymywani przez „Stróżów Prawa” metodą pałki i gazu. Poskutkowało. Jedynym aktem „chuligaństwa” było rzucenie kilkudziesięciu rac na bieżnię i murawę stadionu. Media jednak napisały, że przy okazji meczu Ruchu i Górnika doszło do awantury, co nie sprzyja kibicom obu klubów, niezależnie od tego, kto wywołał awanturę, a kto siedział w swoich sektorach.
Po WDŚ, kiedy Torcida w mediach była już organizacją mocno zaawansowanych chuliganów i pseudokibiców bądź „początkujących” bandytów, było w miarę spokojnie, oczywiście oprócz pojedynczych przypadków, aż do meczu ponownie z Odrą Wodzisław, a raczej sytuacji przed nim. To Odra była pierwszym nieco szerzej opisywnym rywalem w tym felietonie i przy Odrze należy zaznaczyć, że zbliżam się do końca. Przedtem jednak Torcida przejdzie kolejna metamorfozę, a przynajmniej w oczach dziennikarzy.
Piłkarze Górnika, jak zawsze, spotkali się na treningu. Weszli na boisko i zastali grupę kilkudziesięciu osób. Ci kazali im założyć koszulki z napisem „Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zapierdalać”. Z tego względu media niemal przemilczały sobotni mecz z Odrą. Przemilczały ciekawą oprawę meczową, w którą zaangażowano cały stadion(z wyłączeniem trybuny krytej). Przemilczały piękną bramkę Dariusza Kołodzieja. Przemilczały również natychmiastową dobitkę w wykonaniu Roberta Szczota, który niecałą minutę później podwyższył wynik na 2:0. Tematem numer 1 w mediach stała się wizyta Torcidy na treningu i białe koszulki z czarnym nadrukiem. Od tej chwili kibice Górnika byli już bandytami.
Tydzień później Górnik grał w Krakowie z drużyną „Pasów”. Tam również trochę się działo. Klub z Krakowa dostał imienną listę uczestników tego wyjazdu. Pokazując bilet na mecz trzeba było okazać również dowód tożsamości. Jak to możliwe, że wielu z tych kibiców nie było na liście, a gdy ponownie próbowali wejść do klatki gości, to już na tej liście byli?
Ostatecznie wielu z nich nie weszło na swój sektor. W nim i obok niego odpalono kilka petard hukowych. Ciekawe, czy to był właśnie powód dla policjantów do rozpylenia gazu łzawiącego i zmobilizowanie sił przy klatce gości? A może był jakiś inny powód, którego nie znamy?
Tydzień wcześniej media aż grzmiały przez te najsłynniejsze koszulki Polski w miesiącu maju. Tym razem to „bandyci mieniący się kibicami Górnika”, jak to określił jeden imbecyl, sami założyli koszulki z takimi nadrukami. Na oficjalnym forum podana została również wiadomość „specjalnie dla Gazety Wyborczej”, w której można przeczytać, że na zbiórkę kibiców przed meczem wparowało kilku piłkarzy i kazali im założyć koszulki „o dobrze wam(tzn. dziennikarzom) znanej treści”.
Sezon kończył mecz z Polonią Warszawa . Przed tym meczem kibice Górnika byli już na pograniczu bycia bandytami i terrorystami. Spotkanie przyciągnęło na stadion tłumy, jakich przy ulicy Roosevelta nie było nawet na WDŚ czy meczach z Wisłą, Legią czy Lechem Poznań. Ciężko było znaleźć nawet miejsce stojące, a milicjanci musieli zmniejszyć bufory. Ostatecznie goście z Konwiktorskiej musieli się zadowolić jednym sektorem zamiast dwóch, na drugim z sektorów gości powstał bufor, a na sektorze buforowym zasiedli fani Górnika. Po drugiej stronie klatki było jeszcze ciaśniej – bufor miał zaledwie kilka(2? 2 i pół?) metrów, a kibice obu drużyn mogliby usłyszeć rozmowy w sektorach rywali. Tego dnia, według niektórych źródeł, na trybunach zasiadło aż 22 tysiące widzów i myślę, że jest to dość wiarygodna liczba.
Rozpoczęło się „niewinnie”. Na bieżni wylądowało kilka(naście?) tzw. „Achtungów”, jeden z nich trafił na murawę, a w momencie wybuchu na boisku powstał niewielki dołek i widać było odpryskującą ziemię wraz z trawą. Na boisku cały czas utrzymywał się wynik bezbramkowy i przy korzystnych wynikach innych meczów Górnik mógł się wtedy utrzymać. Niestety, wszyscy rywale w walce o utrzymanie wygrali, a Polonia wygrała po golu Mąki w 89. minucie. W tejże chwili setki osób wyszły ze stadionu. Inni usiedli załamani, niektórzy uwijali już twarze szalikami i zakładali kaptury. Doping wyraźnie „siadł” i podniósł się tylko na chwilę – gdy młynowy krzyknął, by pożegnać się z klasą z tą ligą. Zaraz po końcowym gwizdku piłkarze zbiegli do szatni szybciej, niż biegali podczas meczu, a wokół sędziego pojawiło się 3 mundurowych. Kibice ruszyli na boisko tratując po drodze bandy reklamowe. Pod tunelem prowadzącym do szatni doszło do awantury, milicjanci ratowali się pałkami, w ich stronę leciały nawet ławki. Po kilku minutach weszły wzmocnione siły policji i 2 armatki wodne. Gdy podjechały pod sektory Torcidy, w ich kierunku poleciało trochę butelek, wyrwanych ławek oraz cała masa pozdrowień. Po blisko godzinie piłkarze wyszli ponwonie na murawę. Wyrzucili w trybuny koszulki(nie wiem, w ramach przeprosin czy jak?), porozmawiali z kibicami, ci, którzy naprawdę mają Górnika w sercu nawet płakali.
Po tym, co się stało – wtargnięciu na murawę, bijatyce pod szatnią – media nie miały już wątpliwości. To terroryści – grzmiały. W ciągu 10 lat istnienia Torcidy jej członkowie z kibiców przerodzili się w terrorystów, a w najlepszym przypadku w bandytów. Takie jest zdanie mediów. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Spróbujmy to sobie wyobrazić...
Wiosna roku 2011. Po meczu I ligi Górnik Zabrze – Widzew Łódź.
Media w całej Polsce potępiają działania nowej organizacji terrorystycznej o nazwie Al-Torcida. Grzmią, że biorą oni przykład z arabskiej Al-Quaidy. Pismaki w naszym kraju oburzają się po tym, jak stadion został obrzucony laskami dynamitu przez fanklub Torcida Ruda Śląska. Mecz został przerwany na 2 minuty. Szkody miały zostać naprawione, a mecz wznowiony. Niestety, było inaczej. Milicjanci cofnęli się lekko, a eksperci od psychologii w Al-Torcidzie natychmiast zwietrzyli szansę i podpowiedzieli przywódcy, zwanemu przez niektóre media Śląskim Osamą, by zaatakować. Po 2 minutach, które miały upłynąć przed wznowieniem gry, stadion był już zdewastowany. Terroryści w trójkolorowych, wysokich turbanach wyrwali wszystkie ławki na stadionie i w promieniu 4000 metrów od niego. Nie oszczędzili nawet ławki rezerwowych, na której zasiadali gracze Górnika oraz trener-manager Jędrzej Jędrych. Nie udało mu się w polityce, nie udało na stanowisku prezesa, więc postanowił spróbować sił w trenerce. Niestety, terroryści z Al-Torcidy krótko skwitowali jego poczynania w sposób niewerbalny. Klubowy lekarz musiał mu założyć 1948 szwów na twarzy i drugie tyle na klatce piersiowej. Kibice Widzewa otrzymali za to specjalny tort z okazji 101. rocznicy założenia ich klubu. Niestety, nie przypuszczali, że będzie to podstęp. Zamiast 101 świeczek dostali na nim 101 laseczek dynamitu. Dziewięćdziesięciu siedmiu z nich przewieziono do szpitala. Resztę przeniesiono w kawałkach na cmentarz. Ponieważ wszystkie cmentarze w mieście oprócz jednego są już w większości wypełnione, łodzianie musieli zadowolić się cmentarzem żydowskim – przetransportowanie tam ciał to pomysł jednego z najbardziej fanatycznych fanklubów, FC Gliwice. Usuwanie ciał zajęło im zaledwie 45 minut. Nie przeszkadzało im to, że oba miejsca dzieli odległość ponad 3 kilometrów. Uwinęli się z robotą szybciej, niż eksperci w tej dziedzinie.
Po wręczeniu prezentu kibicom Widzewa, pomocy klubowi w zdymisjonowaniu słabo spisującego się trenera oraz ograniczenia kosztów zdemontowania starych trybun, bandyci spod szyldu Al-Torcidy wzięli się za bandy reklamowe. Ponieważ od zawsze nie lubili koloru niebieskiego, wszystkie reklamy z logo Allianz Polska zostały wyniesione z miasta. Plotki głoszą, że można je teraz spotkać w Chorzowie, przy ul. Cichej. Czerwone bandy z logo piwa Karpackie podarowane zostały chuliganom z Łodzi, którzy zanim wzięli się za tort, zdążyli wyłamać ogrodzenie dzielące ich sektor i sektor buforowy oraz wyłamać barierki stojące w ich sektorze. Dzięki ich staraniom w Zabrzu trzeba będzie od nowa numerować sektory – sektory 6 i 7 zostały połączone, do nich dorzucono potem sektor piąty. Miała być tam jeszcze „ósemka”, ale okazało się, że zanim bydło w trójkolorowych szalach i koszulkach wpadło na boisko, przygotowało solidne zapory i barykady, by nikt nie podwędził im sektorów, na których pozostały barwy i sporo amunicji.
Po meczu zamieszki przeniosły się na ulice Zabrza i miast ościennych. Przystanki autobusowe posłużyły jako składy amunicji – z każdego ubyło co najmniej po kilka prętów i coś, co w zamyśle projektantów miało być ławką. Z tego, co po nich pozostało, urządzono punkty sanitarne, gdzie opatrywano rany i podawano tlen bojownikom, którzy nie przejmowali się gazem łzawiącym tak długo, aż stanowił on 80% składu atmosfery wokół nich. Widziano, jak samochody przerabiano na pojazdy bojowe „Rosomak” i jak Komenda Główna Policji jest ostrzeliwana i obrzucona granatami. Terroryści szczególnie cieszyli się po strzałach w tzw. „okienko”. Milicjanci odpowiadali coraz większymi porcjami gazu łzawiącego i gumowymi kulami, choć podobno niektórzy nie rozróżniali pudełek z amunicją gumową i ostrą z powodu szoku, jakiego doznali po wypędzeniu ich ze stadionu przez wspólne siły Al-Torcidy i łódzkiej Armii Czerwonej. Zamieszki skończyły się tydzień później. Niestety, skończyły się tylko na 2 godziny, bo potem sędzia odgwizdał koniec kolejnego meczu ligowego z udziałem Górnika...

Uwaga! Wszystkie informacje przedstawione po słowach „Wiosna roku 2011” są tylko fikcją literacką, a nie zaplanowanym przez bojówkę wielkim zamachem terrorystycznym! Nie ma tam wyjawianych szczegółów akcji, jest tylko wizja przyszłości przedstawiona przez autora! Wszystkie te informacje należy traktować z przymrużeniem oka, a może i obu!
_________________

 
 
 
REKLAMA 
Stara Gwardia

Ulubiona drużyna: Górnik Zabrze / Liverpool FC
Zbierasz od: Czerwiec 2006
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3147
  Wysłany: 20-07-2009, 16:27   

 
 
 
PrzemkoXVI 
Administrator
Stara Gwardia


Wiek: 30
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3147
Skąd: Willenberg
Wysłany: 20-07-2009, 16:27   

To ty wymyśliłeś :mrgreen: ?
_________________
 
 
Maciex1995 
Legenda MyCorinthian
Ojciec dyktator


Ulubiona drużyna: Górnik Zabrze / Liverpool FC
Zbierasz od: Czerwiec 2006
Wiek: 28
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 6465
Skąd: Zabrze
Wysłany: 20-07-2009, 21:03   

Tak. Przez dobre 2 tygodnie miałem to w myśli i musiałem w końcu napisać.
_________________

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme blueBall created by Marczak

| | Darmowe fora | Reklama

ZOBACZ TEŻ: