Wiadomo, że w każdej drużynie obok siebie występują ci, którzy lubią wywracać się bez kontaktu z przeciwnikiem i ci, którzy walczą przez pełne 90 minut i nie mogą znieść tego, że ktoś w drużynie może nieco odpuszczać.
Preferujecie zawodników grających ładny, techniczny futbol, ale odpuszczających w sytuacji, kiedy potrzebna jest twarda walka i poświęcenie, czy tych, którzy gorszą technikę nadrabiają zaangażowaniem w grę i zaciętością na boisku? Kto w waszych ulubionych drużynach uchodzi za walczaka, a kto za lalusia?
Zachęcam do dyskusji, jak znajdę niedługo czas, to sam się też wypowiem
_________________
REKLAMA Stara Gwardia
Ulubiona drużyna: Górnik Zabrze / Liverpool FC
Zbierasz od: Czerwiec 2006
Dołączył: 25 Sty 2009 Posty: 3147
Eric Cantona - ManU
Wayne Rooney - ManU
Gennaro Gattuso - Milan
Czerwone Diabły co prawda nie są moją ulubioną drużyną, ale zawodnicy których wypisałem zasługują na pojawienie się w tym temacie. Chyba nie muszę tłumaczyć z jakich powodów.
W Juventusie bezapelacyjnym lalusiem jest Amauri Carvalho. Zawodnik mierzący 186 cm i ważący około 83 kg wywraca się właściwie przy każdej próbie kontaktu z piłką, czy też podczas pojedynków powietrznych. Czasem odnoszę wrażenie, że na murawie prędzej wyląduje Amauri, niż kopnięta futbolówka. Do niedawna mogło wkurzać także lekke symulowanie ze strony zarówno Alexa Del Piero, jak i Pavla Nedveda, ale we Włoszech traktuje się ich niemalże jak Bogów, których po prostu nie wolno atakować, a prób symulacji nawet nikt nie sądzi. Wolny to wolny. Prawdziwymi rzemieślnikami byli oczywiście Davids i Nedved, gra do końca o każdą piłkę. Nie zawacham się rzucić stwierdzenia, że Davids był najlepszym defensywnym pomocnikiem ostatnich lat, gdyż posiadał bajeczną technikę rodem z Brazylii, niebywałą kondycję i niezły przegląd pola, co pozwalało na wyprowadzenie świetnej kontry po przejęciu piłki (rzecz jasna przez niego). Szkoda trochę, że od wypożyczenia do Barcelony piłkarz trochę zwolnił, w Tottenhamie i Interze nie grał tak jak za najlepszych lat w Juventusie. Obecnie... gladiatorami można nazwać Melo, Sissoko, Chielliniego (no, ale to obrońca) i Claudio Marchisio.
Obecnie we Włoszech na miano największego gladiatora zapracował sobie oczywiście Javier Zanetti, który bije na głowę całą konkurencję. Dość zaawansowany wiekowo piłkarz może grać na każdej pozycji w pomocy i na obu stronach w obronie. Szybki, odpowiednio przygotowany kondycyjnie, świetny piłkarz. Do dziś nie potrafię pojąć jak Maradona mógł pominąć takiego zawodnika jak Zanetti, zwłaszcza, że gra w drużynie mistrza Europy - Interu, zresztą jest jego aktywnym kapitanem, w sezonie normalką jest rozegranie przez niego około 50 spotkań.
_________________
Ostatnio zmieniony przez HugoL3 21-07-2010, 09:34, w całości zmieniany 1 raz
Wyjątkowymi wyczynami na "wyróżnienie" zapracowało wielu piłkarzy. Od razu do głowy przychodzi czterech:
Francesc Fabregas - w ostatniej edycji LM grał z Barceloną mimo bardzo bolesnej kontuzji - uparł się, by pomóc swojej drużynie w osiągnięciu jak najlepszego wyniku i w ostatnich minutach ledwo włóczył się po boisku, ale mimo kontuzji robił, co mógł.
Luis Suarez - w ćwierćfinałowym spotkaniu MŚ przeciwko Ghanie w ostatniej minuty dogrywki wybił piłkę ręką z linii bramkowej. Wiedział, że nie wystąpi w półfinale, ale dobro drużyny było w tym momencie ważniejsze niż jego półfinałowy występ. Dał kolegom szansę na awans i na występ przeciwko Holandii. Sam doszedł dopiero na mecz z Niemcami o 3. miejsce.
Steven Gerrard - kapitan drużyny w finale LM w 2005 roku. W Stambule poprowadził Liverpool do zwycięstwa, strzelił pierwszą z 3 bramek, a po 6 minutach było już 3:3! Wszyscy gracze The Reds pokazali wówczas charakter, ale to Gerrard jako kapitan poprowadził ich do sukcesu.
Roy Keane - kiedy w drugim półfinale LM w 1999 roku przeciwko Juventusowi dostał żółtą kartkę, która eliminowała go z ewentualnego występu w finale(pamiętny mecz przeciwko Bayernowi), nie odpuścił. Dał z siebie jeszcze więcej, żeby przynajmniej jego koledzy tam pojechali i wygrali rozgrywki Champions League. Swoje osiągnął. Wywalczył razem z resztą drużyny przepustkę do finału, który Manchester wygrał z Bayernem 2:1.
Oczywiście Gerrard czy Keane zasłynęli nie tylko dzięki jednemu meczowi, ale przykłady dobrze obrazują całość.
Ja nie mogę strawić braku ambicji u piłkarzy. Dobry zawodnik MUSI mieć charakter, inaczej strasznie ciężko będzie mu coś osiągnąć. Przykład - dopóki w Górniku nie było hajsu na nic, grali piłkarze, którzy dla tego klubu mogli zrobić wszystko. Nie było wielkich umiejętności, ale zawsze walczyli i nigdy nie dopuścili do tego, żeby Górnik spadł z ligi. Kiedy nastała era gwiazd "od grania w piłkę, a nie od wślizgów", wszystko się posypało - mimo ogromnych pensji i bardzo wysokiego budżetu, "udało się" tym patałachom spaść do I ligi.
Nie podoba mi się, kiedy tacy piłkarze jak Ronaldo, Torres czy Henry padają po najmniejszym kontakcie z rywalem, zamiast grać dalej i próbować wywalczyć coś w czysty sposób. Zamiast próbować zawalczyć o rzut wolny albo karny, powinni raczej skupić się na kontynuowaniu akcji, bo z niej również może paść gol. Niestety, epoka graczy walczących o każdą piłkę mija, choć kiedy pojawia się ktoś, komu serio chce się biegać i walczyć, to wtedy widzimy, że to nadal ma sens.
Ulubiona drużyna: Chelsea
Zbierasz od: wakacje 2005
Wiek: 27 Dołączył: 27 Mar 2009 Posty: 920 Skąd: Włocławek
Wysłany: 23-07-2010, 09:46
Pamiętam Maćku ,że w finale CL L'pool- Milan , Hamann z Liverpoolu strzelał z ... pękniętą kością stopy. Uraz wyszedł na jaw dopiero później ,a w serii jedenastek Hamann trafił.
W Chelsea zawsze Makelele kojarzył mi się z taki typowym gladiatorem. Facet od "czarnej roboty" . Biegał po boisku cały mecz - jako pierwszy rozpoczynał atak ,a także czynnie bronił. W czasie swojej gry dla "the blues" strzelił tylko 3 gole co obrazuje jak niesamowicie tyrał na boisku.
Hamann i Makelele tylko cudem nie zostali wyniesieni na ołtarze jako święte legendy futbolu. Zapierdalali aż miło. Ich rolę przejęli Mascherano i Essien i wygląda na to, że po latach ich też będziemy wspominać jako tych, którzy nie odstawiali nogi i walczyli cały czas, nigdy się nie męcząc.
To się nazywa piłkarz z charakterem! Nie przypuszczałem, że coś takiego będzie jeszcze możliwe. Ciekawe, czy wznowi profesjonalną karierę i czy będzie znowu grał w meczach o stawkę...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach